sobota, 13 kwietnia 2019

[38] CBD












1 kwietnia...Pima Aprilis a ja mam kontrolę w poradni onkologicznej. Jak zawsze strach. Ostatnimi czasy większy niż zwykle, bo cosik pobolewa mnie w lewym boku, w dole brzucha. Raz boli silniej, raz słabiej, ale boli... Myśli...same wiecie , nachodzą te najgorsze. 
Jestem na L4, gdyż  polineuropatia broni się przed lakami zajadle. Mało tego dodała urody moim kostkom - spuchły mi. Wyjścia nie było - zwolnienie. Zmiana leków. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że leki działają i to świetnie...nogi jak bolały tak bolą, a ja "rosnę" w siłę. Jak to było w kabarecie? Nabieram masy, potem będę kształtować sylwetkę. 😁 Szlag mnie trafia. Stop. Poczytałam, poszperałam i znalazłam 😊😎olejek CBD!!! A co tam, poćpam. Hehe. Może to mi pomoże. Wszak tonący brzytwy się łapie. Wspaniałomyślnie odstawiłam (oczywiście stopniowo) leki neurologiczne, a tu bam... boli tak samo, jak w czasie ich przyjmowania. Może ja jakieś monstrum jestem, że nie działają, a już pare razy były i dawki i same leki zmieniane. Ku pociesze, poczytałam, pogrzebałam w Internecie...nie ja jedna tak mam. Jest nas więcej! Marna to pociecha, ale zawsze.
Dlatego też postanowiłam, że zaufam konopiu. No i będę ćpać!!! Nie, nie to jest w dawce leczniczej.
Wracając do wizyty u onkologa. Jak zawsze żyły niby są, ale ich nie ma. Pokłuli mnie tam nieźle, ale wyniki są OK!!! Niemniej jednak coś tam doskwiera w tym moim brzuchu. Dostałam skierowanie na USG. Masakra. Kolejki! "Możemy panią zapisać na  koniec lipca". Boże, przecież to chore! Skrzydełka mi opadły. Nic innego mi nie pozostawało tylko zrobić badanie prywatnie. Ech, służba zdrowia.