sobota, 8 września 2018

[32] bez











Zbierałam się do napisania tego posta już dłuższy czas...odkąd poszłam do pracy. Odkąd poszłam pełna chęci, energii, zapału...uuu szybko skrzydełka mi opadły. 
Nie, nie...Nie dlatego, że coś tam w pracy nie tak, że zła atmosfera itp. To akurat jest super. Wszystko psuje ból nóg!
Rano "naćpam" się, bo inaczej tego określić nie można, leków i wio do szkoły. Do południa jeszcze jakoś...ale później. Wracam do domu obolała. Pierwsze co robię to BACH na łóżko. Czasami mam wrażenie, że z tego bólu mam podwyższoną temperaturę. Nie pomagają maści, kremy, moczenie stóp w masażerze. Nic nie pomaga. Jedynie co lekko uśmierzy ból to po prostu leżenie. 
Czytałam na różnych forach, że czasami tak po chemii jest, że czasami jest to ból o różnym nasileniu. Jak dotąd nie udało mi się rozszyfrować od czego jego nasilenie zależy. 
Dzisiaj jest sobota, dzień wolny od pracy, a jednak w niczym mi to nie pomogło. Ból jak silny był, tak i jest. Jedyne co pomaga na chwilę, to możliwość położenia się.
Martwi mnie fakt, iż cokolwiek nie zrobię, męczę się bardzo szybko. Nagle opadam z sił. Przeraża mnie ta bezradność, niewiedza. W poniedziałek jadę na badania, mam nadzieję, że ta moja niewiedza się skończy, że pani doktor odpowie na moje pytania, uspokoi, doradzi. Mam nadzieję, że badania będą dobre, że wszystko będzie dobrze.
Mam nadzieję...