sobota, 30 grudnia 2017

[20] Zaskoczyło mnie ciśnienie i ból, którego być nie powinno







Miało być dobrze.... było ech. Zawsze miałam niskie ciśnienie i czułam się rewelacyjnie, chemia bardzo znacząco podniosła mi ciśnienie, a to z kolei rozsadzało mi głowę. Męczyłam się calutką noc i dzień następny. Śmiało mogę powiedzieć... kolejna noc i kolejny dzień wyrwane z życiorysu.
Noc oprócz wariujacego ciśnienia to jak w zegarku poty... niemalże co godzinę zmiana bielizny i pościeli. Czułam się bardzo słabo, bez sił i do tego, jakbym wyszła spod prysznica. Zapytanie o leki...? Szkoda gadać, bo ani dotychczas cudownie działająca pyralgina, ani mający działać estazolam nic nie pomogły. Lekkką ulgę przyniósł pierwszy raz przeze mnie przyjęty captopril. Jednak ból głowy był tak silny, że noc była dla mnie koszmarem...
Dzień... ogólne osłabienie, rozbicie, brak apetytu...czyli standard.
Wczoraj, wolałabym tego nie pamiętać, bolało mnie dosłownie wszystko - nawet włosy, których już nie mam. Rano dostałam zastrzyk, by pobudzić szpik kostny....zarzio. Wcześniej też brałam i było ok. Tym razem ok nie było. Bolało mnie wszystko, każda kostka, każdy mięsień....nie miałam już siły płakać. Ból ustąpił dopiero ok godziny.18. Do tego ten nieznośny ból głowy, tym razem jego sprawcą nie było ciśnienie, ale właśnie zastrzyk i ogólne rozbicie. Męczarnia.... 
Noc... dziękuję Panu Bogu już takim koszmarem nie była, chociaż kilka razy musiałam się przebierać i dokuczał mi ból głowy, lecz nie tak silny jak wcześniej.
Teraz...30 grudnia, 10.15 czuję się względnie, mam nadzieję, że wstanę z łóżka i co nieco porobię w domu, bo tak naprawdę mój mąż, który tak bardzo się stara już pada...
Jedyne co mnie dobija do kolejny zastrzyk zarzio o 11.😥