piątek, 12 października 2018

[33] cisza...











Długo była cisza... Co niektórzy ..."napisz coś". Zebrałam się, zatem "coś" napiszę.
Ciężko pisać, kiedy z pracy wraca się dosłownie "wypompowanym", gdy praca nie jest ciężka. Przychodzę i pad na łóżko. Muszę odleżeć swoje, muszę dać odpocząć stopom... teraz i kolanom. Przewodnictwo nerwowe - kiepskie. Tak, tak to jest pozostałość po chemioterapii. Jedne z Was piszą, że przejdzie, inne wręcz przeciwnie...nie przechodzi. Ciężko. Bywają dni, że po pracy ...ech, płakać mi się chce, bo tak bardzo bolą mnie i stopy i kolana. Przebieram nogali ...no no właśnie tak jak w chorobie niespokojnych nóg. Leki nie pomagają. Środki przeciwbólowe wystarczają na kilka godzin, a potem to już stąpanie po podłodze jak baletnica. Chociaż do baletnicy mi daleko... hehe pod każdym względem. 😄
Nie daję się! I się nie poddam! Na szczęście pracuję z ludźmi, którzy wiedzą przez co przeszłam i wydaje mi się, że starają się mnie oszczędzać. Zdjęto ze mnie troszkę obowiązków. Dzięki.
Niemniej jednak praca to praca. Trzeba się starać, często uśmiechać i nie patrzeć na to, że boli. Pomaga mi to.
Któraś z dziewczyn w mailu napisała, że puchną jej  nogi (kostki). Fakt! Wybrałam się kilka dni temu do sklepu, kupiłam buty (pantofelki), zadowolona, szczęśliwa, tez poprawiłam sobie humor...przelatałam w nich cały wieczór. Nie, nie, nie spałam w nich. Rano wstaję ubieram je do szkoły... jest ok, ale w pracy ....coraz gorzej, coraz bardziej mnie uciskały. Dzisiaj ich włożyć nie mogę, bo i bolą stopy i puchną. Poczekam, kiedyś przecież musi przestać boleć i puchnąć.Jedyne co teraz mogę "nadziać" na te moje obolałe nogi to adidasy  😢, no czasami jakieś szmaciane buciki. W domu paraduję boso.
Chyba trzeba przestać narzekać i cieszyć się życiem...😋😊😍 Ach jeszcze jedno. Dziewczyny - port dożylni - kurcze... coś nie tak. Bardzo mi go, tak jakby, wypchnęło i jest tak idealnie widoczny pod skórą (hm... widoczny) wyczuwalny. Nie przeszkadza mi, nie boli, ale denerwuję się tym, że aż tak go uwydatniło. Ni wiem, czy to normalne. Czeka mnie kolejna wizyta, na samą myśl już mi słabo, bo mnie boli przepłukiwanie i cała ta otoczka z tym związana.
Dość narzekania.
Pracuję, chętnie do pracy chodzę. Tylko ostatnimi czasy, to nie mam nawet czasu na spokojnie wypić kawy 😀, cały czas "coś". A w biegu kawa inaczej smakuje.
Ostatnie badania, jak na mnie, dobre, tak stwierdziła pani doktor, a co do polineuropatii...potrzeba czasu.
Przyznać jednak muszę, pocieszyć te z Was, które są gdzieś tam i cierpią, to minie. Pojawią się albo i nie skutki uboczne, lecz wierzcie mi, razem pokonamy najgorszego GADA. Wspierając się jest lżej, rozmawiając o chorobie jesteśmy i gotowe i odważniejsze. Jesteśmy razem!!!