piątek, 20 września 2019

[40] Aga R. Jesteś wielka!!!






Fajnie jest tak powrócić do pisania. Na pewno radośniejszego, chociaż z lekkim bólem i tym ciągłym strachem.
Ale po kolei...
Ból? Ano, uczę się żyć z bólem neuropatycznym. Lekarze, nowe leki, zabiegi... Koniec sierpnia był dla mnie czasem, kiedy to objawy polineuropatii bardzo się nasiliły. Czasami miałam wrażenie, że boli mnie wszystko - od pasa w dół. Może i bolało? A może to tylko złudzenie, odczucie...Wstanie z łóżka- masakra, spuchnięte i obolałe kostki dawały o sobie znać, ale się nie poddawałam. Największą bolączką był brak butów na moje "niemoje" stopy. Hehe jeszcze do niedawna chodziłam w sandałkach, gdyż tylko one na mnie pasowały. Do niedawna... Och, oby nie zapeszyć. Moja Pani reumatolog A. R. ucelowała w leki. Aga!!! Jesteś wielka!  ( to o Niej) Podeszła do mnie bardzo indywidualnie, z wielką empatią... Mam nadzieję, że przynajmniej na dłuższy okres czasu będzie dobrze. Chodzę do pracy, a właściwie "wożę" się, bo jednak jeszcze  2 km. dla mnie za dużo. Jest dobrze.
Czasami gdzieś w brzuchu, mam wrażenie, że coś mi siedzi. Bo się rusza!!! 👀Czasami boli, mówię sobie...zrosty po operacji. Lecz ciągle jest ten strach. Boże, a jak to gadzisko wróci?! Boże! Strasznie się boję, każdego badania! Nawet, jak to piszę ściska mnie w gardle. Już nie myślę o bólu pobierania krwi, bo żyły kiepskie i zawsze mam podziergane ręce, ale myślę co ta krew powie. Staram się nie zaprzątać tym głowy, ale tak się nie da. Gdzieś nie trybi dobrze jakiś kabelek w mojej głowie, tylko sieje zamęt. Wierzę niby, że musi być dobrze, że pogoniłam dziada... Wierzę.
W pracy im bliżej wizyty u lekarza, tym bardzie rzucam się w wir roboty. By nie myśleć.
Najgorsze są wieczory, kiedy cisza, światło zgaszone. Wtedy mam czas dla siebie i właśnie wtedy...o i bach! Zdziwko 😲 Snuję plany, układam sobie życie... Zatem, czemu najgorsze? Bo jak wróci niechciany gość? 😪
Ech...
Rano się budzę i  wio do pracy, bo każdy dzień jest piękny, każdy jest darem! I tego muszę się trzymać, chociaż czasem bywają dni gorsze, kiedy nie chce mi się nic...
To już dwa lata...wrzesień 2017... Dwa lata,a wszystko jakby wczoraj... Pierwsza operacja...
Powinnam wypić szampana, bo dwa lata...Może...🍹
Nie daję się... Tegoroczne lato upłynęło mi pod znakiem polskiego wybrzeża, wyprawy do Maroka, urokliwych polskich gór. Tak, tak żyję, tak jak lubię. Poznaję świat...Poznaję swoje możliwości. Nie jest prawdą, że po takich przejściach, jakie dane mi były, nie zaleca się dłuższych podróży, radykalnej zmiany podróży, różnicy ciśnień. Owszem trzeba uważać, przygotować się na wszelkie  ewentualności. Ufff... mi się udało. Teraz...jeszcze raz Egipt, Norwegia i Tajlandia. Może wygram w totka 😁, bo życie wygrałam!😍