czwartek, 14 grudnia 2017

[15] Oswajam raka, uczę się chemioterapii









... noc spokojna, jedyne co mi dokuczało to ból głowy, ale i nad tym można zapanować. Dwa proszeczki i po bólu. Noc przetrwana. 
Rano wizyta, śniadanie NORMALNE czyli bułka, chleb razowy, polędwica i banan.
Popite, pojedzone i kolejna chemia. Dzisiaj dwie poprzedzone nawodnieniem, pomiędzy płukanki, po ostatniej płukanie i furasemid. Właśnie kap, kap, leci kroploweczka.
Jak się czuję? Raczej dobrze... raczej. Niby nic mnie nie boli, ale czuję się ospana, zmęczona, chyba sił mam mniej - czyli nie jest źle. Boże, oby tak dalej.
Piję dużo: herbatki, wody niegazowanej, lecz popijam też lekko gazowaną... oczywiście odgazowalam ją. 
Jak patrzę na innych...nikt nie wymiotuje, szczególnie nie narzeka...podobno wszystko przed nami, ale niekoniecznie. TRZEBA WIERZYC, ZE BĘDZIE DOBRZE.
Jednak nie jest tak cacy - bardzo tęsknię za rodziną...
CO miałam dzisiaj otrzymałam...
Jak do chwili obecnej może być.